O PIESUarach i psich parkach rozmawiamy z lek. wet. Arturem Zalewskim, właścicielem PIESuary i Parki dla Psów.
Czym jest PIESuar, czyli pisuar dla psów?
lek. wet. Artur Zalewski: Jest to urządzenie specjalnie skonstruowane z myślą o psach, służące do załatwiania ich potrzeb fizjologicznych, w tym przypadku chodzi o znaczenie terenu. Psy moczem znaczą teren. Najchętniej przykrywają swoim zapachem zapach innego osobnika. Jest wiele rodzajów PIESuarów.
Generalnie można podzielić je na miejskie i do ogródków przydomowych. Miejskie – z reguły są większe, betonowe, bardzo trwałe. Ogrodowe – są zdecydowanie mniejsze, innego kształtu, najczęściej wykonane są z drewna bukowego.
Oba typy nie ingerują w przestrzeń architektoniczną, ale pomagają oszczędzać zieleń, ściany budynków itp. Suki, wabione zapachem, także chętnie załatwiają swoje potrzeby w okolicy PIESuarów. Ustawienie PIESuarów w wyznaczonym miejscu sprawia, że psy ograniczają spontanicznie załatwianie się w tej okolicy. Oznacza to, że nie cały teren zostaje oznaczony w ten czy inny sposób przez psy.
Sprzyja to utrzymaniu czystości i poprawie zdrowia, w tym zdrowia publicznego. Jest bowiem wiele chorób, zwłaszcza pasożytniczych, których źródłem jest pozostawiona na trawniku kupa. Przypominam jednocześnie, że świeża kupa nie stanowi zagrożenia dla zdrowia zwierząt i człowieka. Warto zatem zbierać ekskrementy i wyrzucać do pojemników. Dlaczego tak jest? Odsyłam na stronę www.esccap.pl, gdzie specjaliści w szczegółach tłumaczą te zagadnienia.
Dlaczego PIESuary są bardziej atrakcyjne dla psów niż zwykłe słupki?
lek. wet. Artur Zalewski: Zapewnia to specjalna, opatentowana konstrukcja PIESuarów. Została ona wypracowana poprzez wnikliwą obserwację zachowania się psów. Wspólną cechą PIESuarów jest komora, w której zbiera się mocz (wabiący psy) oraz kanaliki prowadzące do tej komory. W komorze zawsze pozostaje odrobina moczu, która wabi psy.
Nadmiar moczu spływa poprzez warstwę przepuszczalną (żwir, drobny kamień), w której montuje się PIESuar, do gleby. Tam jest rozkładany przez bakterie glebowe. Wiatr, śnieg i deszcz nie są w stanie wypłukać zawartości komory. PIESuar pozostaje stale atrakcyjny dla psów.
Jakie korzyści dla opiekunów psów i otoczenia dają PIESuary?
lek. wet. Artur Zalewski: Oprócz podniesienia estetyki miejsc, ochrony roślinności, ścian budynków, małej architektury (ławki, latarnie, kosze itp.), kół samochodów i innych środków lokomocji, PIESuary pełnią rolę edukacyjną. Ich obecność wskazuje, że ktoś (administrator terenu), chce by w tym konkretnym miejscu psy załatwiały swoje potrzeby, a nie gdziekolwiek.
To jest wyższy stopień świadomości, do którego powoli zmierzamy. Ignorowanie tego sygnału jest równoważne z niezrozumieniem intencji, czyli z brakiem poszanowania dla bezkonfliktowego pożycia opiekunów psów oraz osób, które tolerują psy w mieście i dbania o wspólne dobro. Jeśli inni potrafią, dlaczego my nie moglibyśmy także?
PIESuary nie są jeszcze zbyt popularne w Polsce, skąd pomysł na takie rozwiązanie?
lek. wet. Artur Zalewski: PIESuary powoli zdobywają polski rynek. Jak każda nowa rzecz potrzebują czasu, by się przebić do świadomości ludzi. Nie mówię o psach, bo te doskonale wiedzą do czego PIESuary służą i szybko je wykorzystują. W Warszawie stoi kilkanaście nieoznakowanych PIESuarów.
Są regularnie używane przez psy. Gdy pytam opiekunów psów czy wiedzą czym są stojące przed nimi urządzenia, odpowiadają, że nie wiedzą. Po chwili rozmowy zaczynają rozumieć, a nawet wyrażają zainteresowanie. Od przeszło 20 lat interesuję się zagadnieniami z życia psów w dużych miastach. Z obserwacji podczas podróży przywożę najlepsze pomysły, ciekawe rozwiązania i staram się je upowszechniać i wdrażać w kraju.
PIESuary odkryłem podczas wizyty na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej w Brnie w Czechach. Od razu wpadły mi w oko. Dotychczas nie widziałem rozwiązania, które chroniłoby ściany domów i roślinność przed szkodliwym działaniem psiego moczu. To był strzał w dziesiątkę. Dzisiaj PIESuary sprzedawane są już w wielu krajach UE, a także w Kanadzie i Australii.
Angażuje się Pan również w projektowanie psich parków. Czy PIESuary na stale wpiszą się w ich krajobraz?
lek. wet. Artur Zalewski: Mam taką nadzieję. PIESuary są jedynie elementem większej pasji, jaką jest tworzenie parków dla psów. Wiele z tych, które odwiedziłem w Polsce trudno nazwać profesjonalnymi. Widać, że jest dobra intencja, ale brakuje potrzebnej wiedzy. Jako lekarz weterynarii z zawodu, właściciel psów od dziecka i ojciec trojga dzieci wiem i rozumiem czego potrzebują psy, ich opiekunowie, rodzice zwłaszcza małych dzieci oraz właściciele posesji i mieszkań, zwłaszcza dolnych kondygnacji.
Mieszkaliśmy prawie 15 lat na warszawskim Ursynowie, a okna naszej sypialni były w suterenie. Nierzadko wolno biegające psy oblewały nam ościeżnicę okna w sypialni, a do ogródka zachodziły, by go „użyźnić”. Batalię o czysty fragment trawnika przegraliśmy.
Skończyło się wygrodzeniem działeczki przylegającej do wyjścia na taras w zamian za zobowiązanie dbania o teren. Nie o to chodziło. W głowie miałem obraz ze Skandynawii z lat 90-tych ubiegłego stulecia. Zaciekawiło mnie, że tam administratorzy i władze miasta myślą o psach i ich opiekunach.
Pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Jest mu potrzebny, a skoro tak, to trzeba wyjść naprzeciw potrzebom psów i ich opiekunów.
Przede wszystkim tam grodzi się miejsca dla psów, pozostawiając niewygrodzoną przestrzeń dla ludzi. Psy mają prawo być bez smyczy jedynie na wybiegach i w parkach dla psów. Poza tymi obiektami nigdy nie widziałem psa bez smyczy. Sąsiadka, a mieszkaliśmy tam na wsi, wyprowadzała psa do lasu na smyczy.
Gdy zapytałem dlaczego, opowiedziała, że mógłby spłoszyć dzikie zwierzęta lub przestraszyć spacerujących. Pies mieszkał w kojcu przy domu. Miał więc trochę swobody, a wyjście na spacer z panią traktował jak codzienny rytuał, który kochał. Ona, właścicielka, jego miłość odpłacała codziennym długim spacerem. To było dobre dla nich obojga.
Pomyślałem sobie, że skoro Skandynawowie, Brytyjczycy, Amerykanie i inni mogą tworzyć wspaniałe miejsca dla psów i ich opiekunów, to podobnie możemy robić to my.
Parki dla psów w odróżnieniu od wybiegów są lepiej zaprojektowane, w zgodzie z otoczeniem, z roślinnością, ukształtowaniem terenu, a przy tym odpowiadają potrzebom psów. Wybiegiem może być kawałek placu odgrodzony od reszty jakąkolwiek zaporą zabezpieczającą psy przed ucieczką.
Najprostsze wybiegi, jakie widziałem, składały się dodatkowo z pojemnika na odchody i narzędzia do posprzątania ekskrementów. Tam odchody traktuje się inaczej niż u nas. Wrzucane do kompostownika są z czasem zbierane przez służby miejskie i przerabiane na kompost. To jeszcze przed nami.
Trochę przez przypadek stworzyłem swój pierwszy projekt parku dla psów. Poproszono mnie o przygotowanie założeń, a właściwie planu koncepcyjnego dla parku dla psów w centrum Warszawy.
Było to o tyle ważne przedsięwzięcie, że należało na niespełna 2 tys. m. kw. stworzyć coś, co zastąpi psom i ich opiekunom 20 ha pobliskiego parku. Park po rewitalizacji zyskał status zabytku. Włożono w niego 20 milionów złotych, a psy tego nie rozumiały i biegały po nowych nasadzeniach, ganiały kaczki w stawie, kąpały się w odnowionej fontannie. Wszystko to ku zmartwieniu zarządcy parku.
Początkowo było trudno przekonać opiekunów do zmiany. Z czasem Park przy Ogrodzie Krasińskich w Warszawie stał się pokazowym obiektem i wzorem dla innych. Odwiedzają go opiekunowie ze swoimi podopiecznymi z innych dzielnic stolicy, a nawet spoza Warszawy. To coś znaczy.
Do budowy przeszkód dla psów wykorzystano wycięte pnie drzew, przez co uzyskano ciekawy – bo naturalny charakter obiektu. Na terenie jest źródło wody dla psów, altana dla opiekunów, są też PIESuary. Wszystkie drzewa zostały zabezpieczone na okoliczność znaczenia.
Jak się okazało, najdroższą pozycją w kosztorysie było ogrodzenie. Mówię o tym, bo niektórzy inwestorzy traktują psy jak małpy chcące za wszelką cenę wdrapać się na szczyt ogrodzenia i uciec. Nic podobnego. Rozbawione i zachęcone do biegania psy nawet nie myślą o opuszczeniu tego miejsca.
Stawianie wysokich ogrodzeń mija się z celem i podraża inwestycję. Poza tym pies, jeśli tylko chce, a mój jest tego dobitnym przykładem, potrafi wdrapać się po siatce jak kot i przejść na druga stronę. Kiedy był bezpański musiał sobie widocznie tak radzić, by przetrwać.
Niezmiernie ważne są jeszcze strefy. Psy muszą być podzielone nie według wieku, ale według wagi. Inaczej może dojść do sytuacji niebezpiecznych. Kolejną rzeczą jest regulamin. Dobry regulamin musi być krótki, łatwy do przeczytania i zrozumienia, ale przede wszystkim musi być stosowany.
I tu jedna bardzo ciekawa uwaga. Zauważyłem, że na terenie Parku dla Psów opiekunowie stają się solidarni, pilnują porządku, zwracają uwagę niepokornym. To miejsce służy zawieraniu spacerowych znajomości. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem, by ktoś wchodząc lub opuszczając park mówił „dzień dobry”, ” do widzenia”. A tutaj tak jest. Pomimo, że altana jest wyposażona w ławki, nie przesiaduje tu menelstwo. Dlaczego? Psy, te mądre stworzenia, nie darzą sympatią pijaków. Pijak boi się psów i słusznie, dlatego nie wchodzi na teren.
Jest wiele dobrych powodów, dla których warto jest zakładać parki dla psów. Nie wszystkie wymieniłem. Projektuję, ale także konsultuję. Zrobienie poprawek na etapie projektu to niewspółmiernie niższe koszty w porównaniu z realizacją lub wykonaniem złego projektu.
Dam przykład ze Szczecinka. Pochwalono mi się, że mają tam park dla psów. Mają i owszem, ale na samym końcu miasta. Więcej psów widziałem w parku miejskim i po drodze idąc do parku dla psów. Żadnego nie spotkałem w parku dla psów. Wydano pieniądze, ale czy właściwie?
Z kolei przy konsultowaniu dużego obiektu, jakim ma być Park dla Psów na Polu Mokotowskim w Warszawie (prawie 2 ha), wyznaczono miejsca przy wejściu, gdzie psy miałyby się załatwiać. Owszem, mogą to zrobić, ale zdecydowanie nie będą chciały w miejscu, gdzie co chwilę ktoś przechodzi i je płoszy.
Pies także potrzebuje odpowiedniego miejsca. PIESuar w zacisznym, skrajnym miejscu jest dobrym sposobem na wyznaczenie terenu na PSIe WC. Mógłbym w tym temacie jeszcze mówić godzinami.
Proszę jednak pamiętać, że budując parki dla psów robimy dobrze psom, ich opiekunom, osobom stroniącym od psów, środowisku naturalnemu i miastu, podnosząc jego estetykę poprzez dbałość o czystość. Zmniejszamy zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwłaszcza dzieci oraz zwierząt, płynące z niezebranych odchodów, ale to jest już temat na inną rozmowę.
Dziękujemy za rozmowę!
lek. wet. Artur Zalewski – Piesuary i Parki dla Psów – Profesjonalne Projekty Parków dla Psów
Jestem lekarzem weterynarii. Od przeszło 20 lat zajmuję się tematem psów w miastach. Interesują mnie tematy jak opiekunowie zwierząt oraz gminy radzą sobie z problemem nieczystości po psach oraz agresją, często powodowaną brakiem możliwości wybiegania się psa i długotrwałym pobytem w zamkniętym mieszkaniu.
Jeżdżąc po świecie obserwuję i dokumentuję jak inni radzą sobie z tymi samymi problemami. Najlepsze rozwiązania wprowadzam do swoich projektów, które następnie oferuję klientom dostosowując je do ich potrzeb.
Nie ma zatem dwóch takich samych projektów i identycznych rozwiązań. Są zbliżone, zawsze zindywidualizowane. W moich projektach stosuję materiały naturalne, łatwo dostępne i trwałe gwarantujące wysoką jakość i estetykę oraz niezawodność. Bezpieczeństwo jest dla mnie szczególnie ważne. Wybiegi muszą bezwzględnie spełniać te wymogi (strefy dla psów dużych i małych, śluzy, szczelne choć nie za wysokie ogrodzenie, prosty regulamin, funkcjonalne przeszkody do zabawy, PIESuary oszczędzające zieleń i elementy małej architektury, itd). Latem 2014 r. poproszono mnie o przygotowanie projektu koncepcyjnego dla wybiegu dla psów przy Ogrodzie Krasińskich w Warszawie. Wybieg stanął we wrześniu 2014 r i stał się sensacją. Miałem też przyjemność opiniować plan Parku dla Psów o pow. 2 ha na Polu Mokotowskim (w realizacji).
obserwator
Bardzo dziwi mnie fakt piesuarów na promenadzie.Dla normalnego spacerowicza niema przystanku ,by można za potrzebą ,całą promenadę przejdziemy,jak zdążymy i nic nie znajdziemy ,by ulżyć .sobie.Może jaki radny z ratusza coś wymyśli,może też będzie kiedy na naszej promenadzie spacerował.